JanKa. Wydawnictwo i...
WYDAWNICTWO REDAKTORNIA PORADNIA DTP SPRZEDAŻ KONTAKT
 
 
 
KSIĄŻKI
AUTORZY
WYWIADY
RECENZJE
GALERIA
LINKI
- zobacz -
RECENZJEWYWIADYFRAGMENTZAMÓW

Piotr Ibrahim Kalwas

MIĘDZYRZCZ


Bycie pomiędzy
rozmawia Janina Koźbiel

JK: Co Pan napisał tym razem, Panie Piotrze? Powieść, esej, autobiografię? Historię gatunku ludzkiego czy tylko prostą historię poszukiwaczy, którzy popadali w różnorakie herezje, a często jako heretycy byli odsądzani od czci i wiary - przez prawomyślnych?
PIK: Nie chciałbym dużo mówić na temat tej książki, najchętniej nie mówiłbym nic, ale się nie da, prawda? Wyjaśnianiem możemy popsuć wiele rzeczy, ale rozumiem, rynek... Zaczęło się od dziwnego snu o mieście na Południu. Potem zacząłem pisać.
Ten sen i jego klimat łatwo mi się nakłada na Aleksandrię i „Dom”. Ale o ile tamten utwór wydawał się zapisem trwania i budowania, „Międzyrzecz” jest podróżą, wahaniem, niedopełnieniem. Poszukiwaniem harmonii, która się jednak raz po raz rozpada?
Tak, to podróż. Bez początku i bez końca. Struktura książki (niestety to tylko książka!), jej forma, układ mogą być mylące dla czytelnika. Zdają się sugerować jakąś ciągłość, fabułę. Tymczasem jest to zapis prób odtworzenia bardzo starego manuskryptu, tekstu sprzed wieków. W ogóle bardzo bym chciał nie używać określenia „książka”, ale się nie da.
„Międzyrzecz” można uznać za polemikę wobec pewnego typu myślenia, dla którego Byt jest zawsze stały, niezmienny. Chce Pan dyskutować z Parmenidesem?
„Międzyrzecz” sugeruje coś nienazwanego, nieuchwytnego, niepojętego, coś, co znajduje się między rzeczami. Jest także duchową wyprawą do Międzyrzeca na Ukrainie, gdzie żył Dow Ber. On prawdopodobnie znał prawdziwe znaczenie alfabetu. Międzyrzec na Ukrainie. Istota cierpienia jest nie do poznania.
Zależy Panu bardziej na podkreśleniu „między” niż „rzeczy”? Sądzę tak na podstawie choćby naszego sporu o ortografię tego tytułu...
„Między Rzecz” - taki pierwotnie proponowałem tytuł. Jest zaiste coś niewyrażalnego, to się uwidacznia, jest tym, co mistyczne. Tak powiadał Wittgenstein. Próbuję dotknąć niewyrażalnego w tej książce (tak, książka, okropne!) Pisząc, czasami miałem wrażenie, że już-już dotykam TEGO CZEGOŚ, ale nie potrafiłem tego utrzymać dłużej niż przez ułamek sekundy, mikroblask. Jestem nawet zadowolony, że o tej książce nie da się sensownie mówić. To nie jest poza, „Międzyrzecz” to jest moje nienazwane, moje „poza”.
Jak nic nie rozumiem, nie potrafię nawet zadać pytania. I wtedy rozmowa między ludźmi się kończy. Po co Pan wydaje książki, skoro nie chce być rozumiany? Nie widzi Pan w tym sprzeczności?
Rabbi Szymon rozpłakał się i rzekł: „Biada mi, jeśli wyjawię tę tajemnicę, i biada mi, jeśli jej nie wyjawię”. Ale na pewno rozumie Pani „nic”. Przynajmniej przeczuwa je Pani. Ciekaw jestem, czy celowo użyła Pani sformułowania Wittgensteina: „Do czegoś, na co nie ma odpowiedzi, nie można postawić pytania”? Wiem, że wielu przeczuje „Międzyrzecz”. Czekam na nich. Czekam też na wyśmianie i epitety od innych. W ogóle dużo czekam.
Bardzo Pan się będzie oburzał, jeśli czytelnicy będą utożsamiać wędrowca z „Międzyrzeczy” z Piotrem Ibrahimem Kalwasem? Pan potrzebuje napięcia, które wynika z opowiadania w pierwszej osobie?
Tak, to ja. Nie potrafię wyobrazić sobie niczego i nikogo innego beze mnie. Ale może jeszcze poćwiczę.
Wędrowiec-Kalwas bywa samotny, a jednocześnie jest Każdym, jest Wszystkimi, tyle że z jakichś powodów przegląda się w podobiznach wielkich, takiego na przykład Becketta. Chce Pan uchodzić za megalomana? Jak Gombrowicz?
Jestem megalomanem bez względu na Gombrowicza. Ale nie skupiam się na swojej doskonałości, której mi brak, tylko na niedoskonałości, której jestem świadom. Jestem megalomanem à rebours. Proszę zauważyć, że megalomania Gombrowicza jest bardzo bliska megalomanii à rebours Schulza. Plucie i bycie opluwanym. Pan i sługa. Bycie pomiędzy mnie fascynuje. Tam coś jest. Trzeba to odkryć, do diabła! To za długo już trwa!
Co trwa za długo? Poszukiwanie? Kiedy się już znajduje, trudno nie uznać udręki za oczywistą.
Nie, nie o to mi chodzi. Chodzi mi o jakąś nieokreśloną czasoprzestrzeń, która jest zawsze obok tzw. normalnego życia. Ukryta komnata, nisza za drzwiami. Tam coś jest. Być może o tym właśnie mówi werset z Koranu: „Bóg jest światłem niebios i ziemi. Jego światło jest podobne do niszy, w której jest lampa; lampa jest we szkle, a szkło jest jak gwiazda świecąca. Zapala się ona od drzewa błogosławionego - drzewa oliwnego, ani ze Wschodu, ani z Zachodu, którego oliwa prawie by świeciła, nawet gdyby nie dotknął jej ogień. Światło na świetle!”. Al-Ghazali próbował wejrzeć w to światło w swoim traktacie „Nisza świateł”. Heidegger, Husserl prawie-prawie tam byli, uchylali drzwi i też to oglądali. Wszyscy jednak zza zasłony, przez mgłę. Ja w „Międzyrzeczy” żebrzę pod drzwiami do tej niszy. Wydaje mi się, że tak naprawdę zagościł w tej niszy i zanurzył się w tym świetle tylko Platon i kilku najznakomitszych kabalistów. Ale proszę traktować to tylko jako moje ględzenie.
A „bycie pomiędzy”? Czym a czym? Nie chce Pan mówić o Parmenidesie i jego koncepcji Bytu i prawdy?
To jest bycie pomiędzy dwiema drogami. Jedna jest do odkrywania, druga do zakrywania. I do tego te drogi nieustannie się zamieniają rolami. Parmenides stał na rozstaju tych dwóch dróg. Jestestwo jest zawsze zawarte w prawdzie i nieprawdzie. Parmenides powiedział też: „Tylko ta jedna opowieść o drodze, że jest, pozostaje”.A może ma Pani na myśli dialog platoński „Parmenides”? To jedno z tych dzieł, o których trzeba milczeć.
Pan miewa odczucie déja vu? Jeśli tak, jak Pan to tłumaczy?
Cały czas. Tylko ta jedna opowieść... Nie tłumaczę tego, bo nie pojmuję.
Kiedy czytałam „Dom”, miałam wrażenie, że obcuję z zapisem szczęśliwego człowieka. „Międzyrzecz” to zapis burzy emocji. Zabiegi kompozycyjne mają je trzymać w ryzach, ale powtórki oznaczają też zagubienie, błądzenie, więc potęgować mogą chaos, poczucie zamknięcia, osaczenia. Zależy Panu z jakichś powodów, aby czytelnik doświadczył opresji?
Ta książka jest poza moim szczęściem i nieszczęściem. Ciągłe powtarzanie i powracanie to istota mojego pojmowania rzeczywistości, w związku z tym i pisarstwa. Czy środek świata naprawdę jest w Perpignan? Może w Międzyrzecu? A wszystkim moim czytelnikom z okazji Wielkiej Nocy życzę wszystkiego najlepszego.
Perpignan ma być symbolem racjonalizmu? Może środków świata jest wiecej?
Perpignan to dla mnie Salvador Dali. Dokładnie na dworcu w Perpignan znajduje się środek świata według tego artysty. Tymczasem niewykluczone, że znajduje się on w rzeczonym Międzyrzecu albo w wiosce Gjógv na Wyspach Owczych, albo w Młynarzach koło Ostrołęki.
Dlaczego Pan się bronił przed dodaniem przypisów odsłaniających Pańskie inspiracje? Nie chce Pan dać szansy czytelnikom na powtórzenie przygody Pańskiego umysłu i serca?
Nie, nie chcę. Niech się męczą. Nie można wszystkiego tłumaczyć, do wszystkiego pisać opracowania! Zna Pani „Finneganów tren” Joyce'a w przekładzie Bartnickiego? Tłumaczenie Joyce'a zajęło Krzysztofowi Bartnickiemu dziesięć lat! Dziesięć lat ciężkiej harówki kosztem życia rodzinnego i zawodowego. Potem został tak opluty i zwyzywany przez czytelników, którzy nic nie pojęli z jego pracy, że zawiesił wszelkie spotkania autorskie. Niech się męczą. To dla naszego wspólnego dobra. Takie męczenie się przy pisaniu i czytaniu jest twórcze.
Cóż to wobec losu takiego Al-Halladża, skazanego na śmierć i powieszonego, czy Chrystusa... Dzieje kultury i religii są przecież pełne opowieści o niezrozumieniu i krzywdzie. I Pan m. in. o tym pisze. A co ma począć wydawca? Droga zakrywania jest chyba nie dla nas?
„Międzyrzecz” to tylko ciąg słów, liter, znaków. Każdy sam musi spróbować odczytać ten tekst, jakby stworzyć go dla siebie, na nowo. Gilles Deleuze powiedział kiedyś: „Myśleć znaczy nieustannie interpretować, to znaczy wyjaśniać, rozwijać, odgadywać, tłumaczyć znak. Tłumaczenie, odgadywanie i rozwijanie są formami czystej twórczości. Nie ma precyzyjnych wyjaśnień, nie ma jasnych idei. Istnieją tylko sensy zawarte w znakach; i jeśli myśl obdarzona jest mocą objaśnienia znaku, rozwinięcia go w Ideę, to dlatego, że Idea jest już zawarta w znaku, owinięta czymś tajemniczym, czymś, co zmusza do myślenia”.
Dziękuję. Mam nadzieję, że Pańskie wyjaśnienia pomogą czytelnikom w ich twórczym czytaniu „Międzyrzeczy”.

MIĘDZYRZECZ | wywiady | JanKa

PRZYŚLIJ TEKST
NOWOŚCI