JanKa. Wydawnictwo i...
WYDAWNICTWO REDAKTORNIA PORADNIA DTP SPRZEDAŻ KONTAKT
 
 
 
KSIĄŻKI
AUTORZY
WYWIADY
RECENZJE
GALERIA
LINKI
- zobacz -
RECENZJEWYWIADYFRAGMENTZAMÓW

Jacek Wąsowicz

PRZYSTANEK LONDYN


Miniatury przewrotne
Jeśli egzystencjaliści twierdzili, że człowiek jest wrzucony w życie i staje się tym, czym siebie uczyni, to sprawdza się to dziś bardziej niż kiedykolwiek. Dawne społeczeństwa były stabilne. Dziś zmianę przeżywamy permanentnie, przede wszystkim za sprawą nowych technologii, które wydobywają z nas to, czego nawet nie mogliśmy podejrzewać, ale też szczególnie wtedy, gdy odrywamy się od swojego miejsca urodzenia. I nie jest ważne, czy czujemy się do tego zmuszeni, czy jest to w pełni wolnym wyborem. A proces ten nigdy się nie kończy i zawsze jest bolesny.
Nie mam żadnej pewności, czy Jacek Wąsowicz myśli o sobie jak egzystencjaliści, niewątpliwie jednak historia, którą opowiada w „Przystanku”, świetnie do tej koncepcji pasuje. Autor niechybnie też chciałby wyzbyć się genetycznych obciążeń i działać jak człowiek w pełni wolny, choć przyznaje, że jego wyjazd z Polski dyktowany był przymusem. Jak wielu młodych wykształconych (studiował geografię) nie mógł znaleźć sobie odpowiedniej pracy, więc postanowił poszukać szczęścia w Londynie. Odrzucony od piersi przez matkę, poszedł szukać macochy (patrz wywiad). A działo się to w 2001 roku, zanim jeszcze otworzyły się granice Unii i Polacy ruszyli na Zachód ławą. Zanim można było wyjechać bez wizy, bez kłopotliwego stempelka w paszporcie, który zmuszał do powrotu w określonym terminie. Wąsowicz wyjechał (pisze i o tym, że owego ograniczającego stempelka nie dostał) i żył na Wyspach aż do września 2015.
Siegając po jego londyńskie zapiski, można mieć różne oczekiwania i odmienne spełnienia. Czytać jak pełen napięcia przewodnik po mieście, po jego dobrych i gorszych dzielnicach, wraz z autorem zagapiać się na różnokolorowy tłum, oglądać się za ekscentrykami, nabijać się nawet z cudacznych Angoli, choć akurat tego autor stara się nie czynić. Czytać jak dokumentalną historię mozolnego szukania dla siebie miejsca w świecie: kolejnych przeprowadzek, kolejnych nadziei na stałą pracę, kolejnych starć z innymi przybyszami do krainy dobrostanu i szczęścia, kolejnych trudnych prób zbliżenia się do tubylców, kolejnych zawodów, kolejnych awansów życiowych i finansowych. Można dostrzec w tej opowieści dowód na to, że Polak potrafi („rodakowi się należy 200 złotych”, przekonywali kabareciarze z Mumio) lub nie potrafi - wszystko zależy od tego, czy autor wyda się czytelnikowi sympatyczny i wzruszający w swoim uporze czy też zarozumiały i buńczuczny w podkreślaniu swoich atutów, racji i przewag. Można to wszystko czynić tym bardziej, że Wąsowicz przedstawia wyraziście siebie, ale nie szczędzi też raportów z mocnych epizodów, których bohaterami są inni Polacy, a jego pióro w takich razach staje się wyjątkowo giętkie i sugestywne (jak w opisie spotkania młodzieńców na działce lub relacji z funkcjonowania adopcyjnych procedur).
Dla mnie jednak jest to przede wszystkim rzecz o ścieraniu się tego, co swojskie i niechciane, z tym, co obce i pożądane, tego, co stare, odziedziczone po zaborach i po peerelu i tego, co wymodlone w solidarnościowych aktach strzelistych. O ścieraniu się, które tak często obecne jest także w nas wszystkich i objawia się w różnych zakątkach świata. A również tu, nad Wisłą. Czasem wstydliwym wybuchem agresji i ksenofobii, których źródłem są głębokie kompleksy. Czasem nadgorliwym małpowaniem obcych rytuałów i zwyczajów, jak np. (by nie szukać daleko) Halloween, byleby tylko polską przaśność zepchnąć w niebyt, co nigdy nie jest ani zdrowe, ani skuteczne.
Wśród dzisiejszych sporów o imigrantów w Europie głos Wąsowicza także mógłby być ważny dla wielu, bo temat obchodzi nie tylko polityków, ale i zwykłych ludzi. Mógłby, gdyby był wyrazisty i jednoznaczny, bo takie poglądy podsycają energię antagonistów i dlatego są w eterze mile słyszane. Tymczasem ten głos jednoznaczny nie jest, ujawnia niepokojące - by nie powiedzieć źle widziane - sprzeczności. Z jednej strony na każdym kroku widać w „Przystanku...”, że dobrostan i zamożność Wyspiarzy (wielowiekowych kolonizatorów!) zrodziły się z konsekwentnego hołdowania idei multikulti, objawiającego się gościnnością dla przybyszy, szacunkiem dla odmienności i oficjalnym potępieniem wszelkiej nietolerancji. Z drugiej - przebija z książki świadomość, że pod spokojną powierzchnią coś nieustannie kipi, a zasady poprawności politycznej czynią tę kipiel coraz bardziej niepokojącą i groźną, więc wybuch jest tylko kwestią czasu. Jaki stąd przekaz płynie nad Wisłę? Strach werbalizować.
Fakt, nie jest dziś dobrze widziane patrzenie na ludzi przez pryzmat ich cech stricte narodowych czy - tym bardziej - religijnych ani próby docierania do istoty jakiejś mentalności wspólnotowej - brytyjskiej czy polskiej. Od takiego podejścia odżegnuje się i Wąsowicz (znów odsyłam do wywiadu), ale z książki jasno przecież wynika parę twierdzeń na temat Wyspiarzy, które określają ich tożsamość jako jednak constans. Dystans do siebie, poczucie własnej wartości, specyficzne poczucie humoru (zwłaszcza na własny temat), enigmatyczność i brak wylewności w kontaktach, nieprzywiązywanie wagi do jakości jedzenia, brak rygoryzmu w podejściu do prawa - czyż to nie są cechy (poza ostatnią może), których właśnie nam brak? Ilustrują je opisywane różnorakie sytuacje z autorem w roli głównej, ale i toczony z tubylcami podskórny i powierzchniowy dyskurs.
Czyż sam Wąsowicz w końcu nie prezentuje się w swojej książce przede wszystkim jako mistrz miniatury, często soczystej i przewrotnie spuentowanej, ale przede wszystkim odsłaniającej krewkość i gorącość zaiste a la polonaise? A objawiają się one tyleż w działaniu (pikantna scena z Pielęgniarzem czy spór o muzykę w ostatniej pracy stałej), co - przede wszystkim - w gadaniu. Gadaniu namiętnym, celebrującym własną elokwencję i urodę.
A to czyni z niego potomka Pasków i Sienkiewiczów. Od których niechybnie chciałby się zdystansować. Jak wielu z nas.

Janina Koźbiel
JanKa


PRZYSTANEK LONDYN | recenzje | JanKa

PRZYŚLIJ TEKST
NOWOŚCI