JanKa. Wydawnictwo i...
WYDAWNICTWO REDAKTORNIA PORADNIA DTP SPRZEDAŻ KONTAKT
 
 
 
KSIĄŻKI
AUTORZY
WYWIADY
RECENZJE
GALERIA
LINKI
- zobacz -
RECENZJEWYWIADYFRAGMENTZAMÓW

Grażyna Obrąpalska

PRZYSTANEK KOSTARYKA


Czym się różni Obrąpalska od Cejrowskiego
Jakieś wyobrażenie raju musi tkwić w głowie Grażyny Obrąpalskiej, to pewne. Twierdzę tak na podstawie pracy nad „Przystankiem Kostaryka” i rozmowy z autorką (patrz: wywiady). Musi tkwić, bo choć opowiada zajmująco o trwaniu, przywiązaniu, stałości uczuć, widać, że coś jej każe przemierzać setki i tysiące kilometrów, oglądać kolejne krajobrazy, narażać się na zderzenie z innością, telepać się po dziurach połączonych kawałkami asfaltu, wędrować z narażeniem życia autostradą, przyciskana do balustrad przez ogromniejącą rzekę aut. Coś skłania do porównywania jakości usług i cen, snucia opowieści o przemierzających kontynenty ludziach, prób odtworzenia powiązań w ich rodzinach, zaglądania do kuchni i do spiżarni. Do budowania wyrazistych zestawień: bogata Kostaryka - biedna Nikaragua; poczciwa Kostaryka - przeżarta korupcją Panama; uśmiechnięte, wbrew bylejakości, Atenas - oparty na konkurencji solidny Nowy Jork. I do prowokowania czytelnika, by raz po raz pytał dlaczego.
Dlaczego w kraju zasobnym pod względem rolniczym, dysponującym liczną rzeszą ludzi poszukujących pracy, koń stojący na rynku miasteczka jest tak wycieńczony i nosi tak wyraźne ślady okrucieństwa człowieka? Dlaczego znikają małe sklepiki z Casco Viejo i malowane autobusy z ulic Panamy, dlaczego mosty - zamiast łączyć ludzi - stają sie groźnymi pułapkami, w które wpadają autobusy przewożące młodzież? Dlaczego biurokracja kwitnie pod wszystkimi szerokościami geograficznymi i we wszystkich ustrojach? Dlaczego człowiekowi, który patrzy na zachód słońca w Kordylierach, wydaje się, że jest szczęśliwy? Czy ten sam człowiek, przeniesiony w Tatry, czułby się równie błogo?
Niektóre pytania i odpowiedzi są wpisane w tekst „Przystanku...”, formułowane przez samą autorkę lub przedstawianych ludzi, ale są i takie, które czytelnik sam sobie stawia. Ot, choćby o to, jak dalece warto pójść na kompromisy, by się do nowej - zwłaszcza bajecznie egzotycznej - rzeczywistości przystosować. Wojciech Cejrowski chodzi boso, aby być jak tubylcy, aby się do nich zbliżyć. Idę o zakład, że nie zdobyłaby się na to Grażyna Obrąpalska, i nie dlatego, że stopy ma nadwrażliwe. Realne życie rządzi się innymi prawami niż wirtualne. Obrąpalscy, budując w Kostaryce dom, w praktyce doświadczyli, co mu zagraża: ulewy i huragany, bylejakość wykonanych prac i zmieniające się prawo, nie zawsze przyjazne dla ekspatriantów. Wbrew pozorom cała historia tej budowy - a potem sprzedaży - nie jest tylko niepotrzebną watą, prywatnym dodatkiem do uniwersalnej opowieści o podróży. Jest jej kwintesencją. Pokazuje wyraźnie, że pod każdą szerokością geograficzną życie człowieka to zmaganie się z materią, z naturą, z pazernością pazernych, z własną naiwnością i niewiedzą, a marzenia o harmonii skutecznie mogą zniszczyć zwykłe mrówki czy komary.
Może te marzenia miewają różne skutki, bo z różnych źródeł się rodzą. Mogą pomagać w przezwyciężaniu oporu materii; to one przecież sprawiały, że ogród w Casa Escalada był zielony, trwał także w porach suchych i dawał satysfakcję swoim trwaniem - gospodarzom i sąsiadom. Ale czy też nie właśnie one ostatecznie skłoniły do wyjazdu, kiedy współgranie z otoczeniem weszło w kolizję z potrzebą utrzymania w harmonii siebie?
O pędzie, poczuciu niespełnienia i ciągłym poszukiwaniu można pisać nostalgicznie, metafizycznie, scjentystycznie, realistycznie. Grażyna Obrąpalska w różnych rozdziałach swojej książki sięga po każdą z tych poetyk, ale przede wszystkim stosuje tę ostatnią. I jest w niej najbardziej przekonująca. Pokazuje wyraźnie choćby to, że Kostaryka, Nikaragua i Panama - niby samodzielne i autonomiczne - jednak tkwią ciągle w cieniu Możnego Brata z Północy, który swoją potęgę zawdzięcza przybyszom z całego świata, zamienianym zmyślnie w praworządnych obywateli. I również ten brak złudzeń należy uznać za walor „Przystanku...”.
Cóż, choć raju na ziemi najwyraźniej być nie może, to nie znaczy, że nie jest pożyteczne jego wyobrażenie. Jeśli owocuje podróżami, przyjaźniami, książkami. I od czasu do czasu zielonym ogrodem, w którym można ustawić stół z widokiem na zachód słońca. W miłej atmosferze zjeść nieprzesadnie obfitą kolację. I pooglądać zdjęcia z podróży.

Janina Koźbiel
JanKa


PRZYSTANEK KOSTARYKA | recenzje | JanKa

PRZYŚLIJ TEKST
NOWOŚCI