JanKa. Wydawnictwo i...
WYDAWNICTWO REDAKTORNIA PORADNIA DTP SPRZEDAŻ KONTAKT
 
 
 
KSIĄŻKI
AUTORZY
WYWIADY
RECENZJE
GALERIA
LINKI
RECENZJEWYWIADYFRAGMENTZAMÓW

Katarzyna Zawodnik

ZAPISZ ZMIANY


Wirus nadziei
Ziemia to kropka pod znakiem zapytania. Błyskotliwy paradoks Leca wprowadza klimat i skalę, które korespondują z tym, co chciałoby się powiedzieć o powieści Katarzyny Zawodnik. Tak, Zapisz zmiany mierzy się z Kosmosem, a narzędziem są wątpliwości i nadzieje. Nadzieja na szczęście towarzyszy każdej jednostce, ale karmi się nią całe społeczeństwa i niemal od początku służy temu nauka i rozwój techniczny. Czy się ocalimy (ba, zbawimy) z pomocą posłusznej i dobrej technologii, pytają dziesiątki dzieł - literackich i filmowych, a jest ich coraz więcej. Katarzyna Zawodnik również podejmuje tę kwestię, dokonuje jednak radykalnej selekcji ważnych dla człowieka wartości. I na ich miejscu w życiu opiera diagnozę.
W historii Olivii, głównej bohaterki powieści, widać to wyraźnie. Bo i co z tego, że mieszkanie sprząta superusłużna i superuprzejma Salome, która na wylot zna przyzwyczajenia - swojej właścicielki i jej znajomych - że nie trzeba otwierać im drzwi, bo robią to sami dzięki wpisanym do automatu liniom papilarnym. Że w sterylnych wylęgarniach przestrzega się procedur, które mają gwarantować wyhodowanie człowieka zaprojektowanego na przeżywanie szczęścia. Olivia ma „w sobie dziurę”, nie sposób jej zatkać ani zasypać - taka jest ekspertyza uważnych obserwatorów z osiedla. W miarę rozwoju akcji pojawiają się różne próby. Pierwsze aranżuje sama Olivia, dobierając i zmieniając partnerów, a kiedy okazuje się, że żaden jej nie zaspokaja, sięga po pomoc Human Solutions, korporacji, którą zarządza bot (prawdopodobnie też kieruje całym państwem), a sztuczną inteligencję udoskonalono tak bardzo, że przygotowuje się partnerów na zamówienie, projektując w detalach ich uczuciowość i dostosowując do profilu emocjonalnego odbiorcy.
Tak oto zawiązuje się akcja, a właściwie jej główny wątek, w którym chodzi o miłość, a dokładniej jedną z jej odmian - miłość zmysłową, erotyczną.
Nic nowego pod słońcem? Prawda, ale nie cała. Zanim wyodrębniły się nauki szczegółowe (a ludziom zaczęła pomagać technologia) między pojęciami było continuum. Eros, agape i philia oznaczały różne odmiany miłości, a wszystkie sklejały byty, rodziły nowe, popychały je ku sobie. Kreacyjna zdolność człowieka dawała mu radość i spełnienie. To nie znaczy, że nie trafiała na kontrsiłę - nie przypadkiem przecież eposy Homera opowiadają o wojnie i herosach, których ta wojna stworzyła. Neikos, dziecię Etera i Gai (lub w innych wersjach - Eris), też miało swoje potomstwo. I żadne z nich nie próżnowało. Ale Kosmos (greckie: ład, porządek) trwał w harmonijnym rozwoju. Tak to przynajmniej widzimy z oddali, biorąc pod uwagę perspektywę mityczną.
Po cóż ten starożytny wtręt? Dla pokazania, że nie najważniejsze jest ubranko, czyli kostium science fiction, w które Katarzyna Zawodnik wyposażyła wymyślony przez siebie świat bohaterów. Najważniejsze jest rozpoznanie natury pragnień człowieka, napięcia między stałością i zmiennością jego marzeń o szczęściu, które zawsze przecież realizuje się w kosmosie międzyludzkim.
Przewrotność autorki w tworzeniu portretu człowieka (i niespodzianka, którą funduje czytelnikowi) polega na tym, że jej świat wydaje się na pozór stabilny, ale to nie ludzie wymagają wsparcia, lecz roboty humanoidalne. Ich wzajemne obcowanie wyzwala całą gamę napięć, ponieważ produkty sztucznej inteligencji nie są używane tylko w sytuacjach o małym stopniu komplikacji, opartych na niezmiennych algorytmach. W odróżnieniu od wielu książek i filmów powieść Zapisz zmiany wprowadza je w sferę związaną z obsługą emocji, a idzie dalej niż słynny Łowca androidów, w którym nieustraszony policjant zakochuje się w ściganej przez siebie replikantce. XXII wiek w wersji Katarzyny Zawodnik charakteryzuje się deficytem uczuć także dlatego, że ludzie ten deficyt metodycznie projektują, co pokazują choćby opisy procedur obowiązujących w wylęgarni, co nie znaczy, że zawsze wychodzą buble. Towarzyszy im ambicja zarządzających, którzy chcą odbudować populację po niszczącej wojnie, a humanoidy spełniają tę funkcję coraz doskonalej. Akceptuje się nawet samoistne mutacje.
Wydaje się wręcz - i tu pojawia się w powieści konieczny element fiction - że nie ma żadnych barier technicznych w zaspokajaniu zachcianek ludzi. Jedyną przeszkodą może być ich wola, trudność w podejmowaniu decyzji i rozpoznanie tego, co naprawdę im służy, co naprawdę zapewni im szczęście. Nie tylko w danym momencie, ale i w dającej się przewidzieć, a nawet i nie przewidzieć, przyszłości. Bo zapisane zmiany mają przecież zawsze konsekwencje. Mamy tu jakby współczesny wariant romantycznego Faustowskiego zawołania „Trwaj, chwilo, jesteś piękna”. Pytanie tylko, na ile jest faktycznie piękna, na ile uszczęśliwiająca. Czy może jak u owego doktora alchemii okazać się złudzeniem? A może pociągnąć za sobą śmierć jakiejś Małgorzaty?
Widać wyraźnie, że każda relacja człowieka z robotem odsłania słabości charakteru, testuje jego wady, pokazuje, że niewinny na pozór ludzki kaprys może wywołać katastrofę. I ciekawe, że błędy popełniają właśnie ludzie, a nie mutujące pliki, które dziś zwykle nazywamy złośliwymi.
Zdumiewa, że - przy tak ogromnej wadze problemów - Katarzynie Zawodnik udało się nie popaść w ponury ton i uniknąć natrętnego dydaktyzmu. W jej świecie jest wręcz tłoczno, fascynuje bogactwo i różnorodność. Stworzyła wiele wiarygodnych postaci, zilustrowała wiele ludzkich i humanoidalnych typów, bo wiele też jest ludzkich potrzeb, dla każdego z nich, budząc jakąś dozę sympatii. Uniknęła gadulstwa i encyklopedyzmu. Opowiada naturalnie - sytuacjami i poprzez dialogi, nierzadko dowcipne.
Ale najbardziej zadziwia głęboki optymizm Autorki. Zwierza się w wywiadzie, że nie przyszło jej to łatwo, a - co ciekawe - źródło tego optymizmu i nadziei, dotyczącej losów ludzkości zdaje się tkwić poza człowiekiem - w samodoskonalących się humanoidach, a najpewniej samej miłości. Ta siła zaraża, rodzi się w różnych istotach, nawet jeśli z pewnym oporem; przenika i ludzi, i maszyny. I przybiera wszystkie możliwe odmiany, nie tylko tę zmysłową, erotyczną. Dlatego wirus nie budzi lęku, jest rozsadnikiem nadziei.

ZAPISZ ZMIANY | recenzje | JanKa

PRZYŚLIJ TEKST
NOWOŚCI