JanKa. Wydawnictwo i...
WYDAWNICTWO REDAKTORNIA PORADNIA DTP SPRZEDAŻ KONTAKT
 
 
 
KSIĄŻKI
AUTORZY
WYWIADY
RECENZJE
GALERIA
LINKI
- zobacz -
RECENZJE WYWIADFRAGMENTZAMÓW

Magdalena Mosiężna

MARYLA I DEBORA


Co jest i co nie jest przygodą

To niechybnie był dylemat Sienkiewicza - przedstawić prawdę historyczną czy zaufać przygodzie, która przykuje czytelnika do opowieści. Rozstrzygnięty został tak, że bohaterowie Trylogii zamieszkali na dobre w polskiej wyobraźni, autor ściągnął na siebie drwiny konkurencji („Jezus Chrystus jako dowódca jazdy” Prusa), gniew i połajanki speców od historii, Gombrowicz napisał o pierwszorzędnym pisarzu drugorzędnym, a bon mot ten jest powtarzany do dziś. Mam poważne wątpliwości, czy etykietka mistrza Witolda była inwektywą czy wyrafinowanym komplementem, a też zastanawiam się, co mógłby rzec mistrz, gdyby przeczytał Marylę i Deborę Magdaleny Mosiężnej.
Przede wszystkim by nie przeczytał, powiecie zapewne, głównie z powodu imion żeńskich w tytule. Białogłowy (sic!) mogą sobie wprawdzie być w tle, ba, nawet są tam potrzebne, by sposobić się po bitwach do nagradzania herosów prawdziwych za ich bohaterskie czyny, ale gdzież by tam miały pojawić się na głównym forum. Ale może jednak. Imć Witoldo przecież w tytule umieścił pewną Iwonę, podkreślając jej rangę, tyle że uczynił z niej symbol amebowatości i rozmamłania, a nie osobowości mocnej.
W powieści Mosiężnej obie bohaterki są z krwi i kości, przez to same stają się źródłem konfliktów i napięcia, niezbędnych dla pełnowartościowej lektury. Tożsamość każdej z nich ma istotne znaczenie w konstrukcji akcji, decyzje, a w konsekwencji zdarzenia fabularne, zależne są od wartości, którym hołdują, i celów, jakie sobie Maryla i Debora stawiają. Mamy więc do czynienia z konstrukcją powieści klasycznej - akcja osnuta jest wokół losów bohaterek, a świat oglądany głównie ich oczami. Generuje je jednak także groźba wojny, ona sama, istnienie getta, jedno i drugie powstanie, obecność wojsk radzieckich na wschodnich rubieżach Mazowsza, które dla każdego mieszkańca Warszawy musiały stawać się wyzwaniem.
Maryla przechodzi symboliczną przemianę. Z dziewczęcia płochego a temperamentnego, którego największym pragnieniem jest wyzwolenie się spod kurateli nadopiekuńczej matki, przeobraża się w kobietę przeżywającą dramat prawdziwy, a nie tylko z wyobrażeń i uprzedzeń utkany. I nie tyle nawet rodzi się on z lęku o ukochanego brata czy męża, którzy rwą się do konspiracji i na barykady, nie tyle z dreszczu zagrożenia, kiedy schronienia w jej domu szuka Żydówka, nie tyle ze skazania na ból i upokorzenie z powodu warunków, w których przychodzą na świat dwaj synowie, ile budowany jest na przejmującym odkrywaniu, jak w zaistniałej sytuacji zmieniają się jej więzi emocjonalne z najbliższymi, ich stosunek do niej. Można by rzec z odrobiną przesady, że Maryla z istoty czującej i marzącej przeradza się w istotę myślącą. Głęboko, prawdziwie i na własny rachunek analizuje jednak nie tylko dookolną rzeczywistość, ale też własne wnętrze i niemożliwe do wyobrażenia motywy brata, męża, matki. Mosiężna konstruuje przejmujące przygody człowieka skazanego na poukładanie w głowie świata na nowo. Zderza go przy tym (go-kobietę; tak, tak, Panie i Panowie) z historią powszechną i przeszłością rodzinną, tę ostatnią odsłaniając szczątkowo, przede wszystkim w aluzyjnych dialogach, pełnych niedomówień i napięć, a wycieczka na kresy, do rodowej siedziby Wetlińskich, przynosi również ciekawe obserwacje socjologiczne, daje wgląd w konflikty pańskiej i chłopskiej Polski, ważne dla obrazu dwudziestolecia.
Na znakomitym pomyśle fabularnym, rodzącym nadzieję na świetną kontynuację cyklu, opiera się klamra - prolog i zakończenie tomu. Dzięki niej opowieść zyskuje dystans, spojrzenie na los człowieka z lotu ptaka; jeszcze wyraźniej podkreśla, jak ów człowiek sam sobie plecie sieć uzależnień, jak wpada w niewolę nie tylko historii, ale też własnych uprzedzeń, reakcji, gestów, wyrzutów sumienia. Na pytanie, czy może im nie ulec, autorka nie odpowiada wprost, ale daje znamienne sugestie.
Równie interesująco przedstawiają się losy Debory, biednej żydowskiej dziewczyny, która w kulminacyjnym momencie zdarzeń zostaje pielęgniarką i pracuje w getcie. Pomijając już, że jej poświęcenie przejmująco współbrzmi z obecną naszą sytuacją, w której drwiny z papierowości postaci Judyma jako wzoru brzmiałyby niestosownie, to prawdziwie metafizyczny dramat. Mosiężna, zainspirowana niewątpliwie najsłynniejszą książką Hanny Krall (patrz wywiad), pokazuje tę kwestię nieco inaczej niż autorka opowieści o Marku Edelmanie. Mit rodzinny, w cieniu którego rozgrywa się tragedia Debory, nakłada się tu na mit wspólnotowy, sięga korzeniami Starego Testamentu, historii żydowskiej prorokini. Wierność ideałom wystawia ją na kolejne próby charakteru, lojalności wobec skłóconych bliskich, gdy kurczowe trzymanie się życia przestaje mieć sens. Najtragiczniejsza w tej opowieści jest miłość, doprowadza do granicy, za którą może być już tylko śmierć.
Konstruując opowieść o losach warszawskich rodzin, Mosiężna pisze przejmującą rzecz o wolności. Banał, powiecie, skoro tłem jest wojna. Ale mnie nie chodzi o niepodległość, którą trzeba odzyskać. Chodzi o wolność w znaczeniu psychologicznym, intelektualnym, wolność każdego cywila. Maryla i Debora pokazuje świat wewnętrzny dwóch kobiet mających nieodparte przekonanie, że posiadanie przez człowieka emocji i rozumu czyni z niego istotę, która za każdą decyzję przyjmuje odpowiedzialność - czy jest to decyzja o oddaniu swego ciała dla uratowania dziecka, czy wizyta u brata, wyrzuconego z domu przez ojca, czy podanie trucizny bliskiej osobie. Każda przecież może być podjęta w dobrej lub złej wierze, autonomicznie bądź pod naciskiem - stereotypów mentalnych, uwarunkowań społecznych, szantażu emocjonalnego bliskich ludzi. Wielka historia - niczym starożytne fatum - nie unieważnia indywidualnych wyborów, nie zwalnia nikogo z trudu zaglądania głęboko we własne motywy. Wojna radykalizuje tylko okoliczności, więc wyostrza problem. Sprawia, że ważniejszą przygodą dla określenia siebie jako człowieka myślącego może stać się decyzja o przyjęciu Żydówki pod swój dach niż pójście na barykady.
I choć od jakiegoś czasu wśród nadsyłanych propozycji pilnie wyglądaliśmy powieści historycznej, nie sądziłam, że będzie to rzecz z II wojną w tle. Ale Magdalena Mosiężna jest przekonująca. Jej wizja przygód człowieka w historii przełamała nasze uprzedzenia, sięgające pewnie ideologizującej edukacji w peerelowskiej szkole podstawowej.

Janina Koźbiel

MARYLA I DEBORA/a> | recenzje | JanKa

PRZYŚLIJ TEKST
NOWOŚCI