Szelma spętana
Dawno tyle myśli nie przeszło mi przez głowę, jak przy okazji pracy nad Katarem duszy. Bo też Joanna Bartoń ma wyjątkową umiejętność wyrzucania z kolein. Próby takie podjęła w drugiej i trzeciej książce, napisanych jednak w dużym skrępowaniu, a pięścią między oczy trafiła już w debiucie.
Felieton premierowy zatytułowałam wtedy Jak balsam i jak trąd, a odnosił się on do języka Do niewidzenia, do niejutra. Powinnam może ten tytuł przy czwartej powtórzyć, tyle że Katar duszy stawia wyzwania jeszcze większe i trochę innego typu. Napięcie między biegunami, które zwyczajowo ujmuje się jako kulturowy konflikt między sacrum a profanum, został tu przedstawiony jako egzystencjalny, w dodatku w sposób, który mógłby prowokować do oskarżenia o bluźnierstwo. Mógłby, gdyby bluźnierstwo było jeszcze w naszej zdesakralizowanej kulturze możliwe.
Janina Koźbiel, 8.09.24 | więcej...
„Katar duszy” lekko, ale wyraziście prowadzi nas przez erudycyjne i filozoficzne dylematy współczesnego człowieka.
Adrianna Michalewska, 24.10.24 | granice.pl
Z książek Bartoń można uczyć się posługiwania formą, czyli konceptem, sposobem ujęcia danego tematu, wejściem w dialog z gatunkiem.
Paweł Jaskulski, 21.10.24 | Koszykowa dla Bibliotekarza
Wzięła na warsztat prawdę i uczyniła ją główną zasadą konfesji publicznej, bohaterką pełnoprawnej fikcji i wątkiem meandrującym w wyobrażonym świecie opowieści, przy okazji dając wyraz urzeczywistnienia również znanym i powszechnym powiedzeniom - „prawd jest wiele”, „prawda leży pośrodku” czy „prawda nas wyzwoli”.
Maria Akida, 25.09.24 | Na ostrzu książki
Czytanie tej książki jest trochę jak wejście w lustro, bowiem Joanna Bartoń uczyniła bohaterką opowieści pisarkę, która stworzyła - nomen omen - „Katar duszy”.
Katarzyna, 18.09.24 | Pani Ka czyta
|